Jak widać woda termalna była gratisem, ale z przyjemnością tesotowałam. Może więc najpierw się zajmijmy wodą:
- Woda jest w formie sprayu. Często bywa tak, że produkt zostaje w opakowaniu, ponieważ ciśnienie w butelce już "uleciało" i atomizer nic nam nie daje. Tutaj miałam tą mniejszą wersję wody i zużyłam ją do ostatniej kropli
- Wydobywany strumień jest dosyć "mokry". Nie czuje się mgiełki, która nie naruszy makijażu. Czujemy po prostu mokrą twarz i niestety na pewno odświeżanie się w wakacje nie jest możliwe, bo ta woda po prostu zmoczy nam twarz.
- Do czego więc była idealna? Do pryskania twarzy, na której miałam glinkę. Jak każda z was wie, gdy nałozymy glinkę na twarz nie możemy doprowadzić do wyschnięcia. Tak, że tutaj spokojnie pryskałam twarz kiedy czułam ściągnięcie. Powiem wam, że do tego celu jest stworzona ta woda ;)
Cen niestety nie pamiętam, ale Iwostin nie jest drogą firmą.
OK. Przejdźmy teraz do czegoś, co mnie interesowało bardziej czyli krem z filtrem.
Niestety krem miałam w torebce, którą mi skradziono i zdjęć składu nie zrobiłam wcześniej. Ale myślę, że w goolge spokojnie skład znajdziecie. I przechodzimy do recenzji:
- Moje uczucia są mieszane. Dlaczego? Początkowo byłam po prostu zadowalona, że używam filtr do twarzy, ale im więcej blogów czytałam tym bardziej dochodziłam do wniosku, że czegoś mogę od tego kremu wymagać ;) Co mam na myśli ? O tym punkty niżej.
- Krem jest biały i dość tłusty. O ile twarzy nie bieli to tak ją natłuszcza, że chyba tylko osbie z suchą skórą to nie będzie przeszkadzało. Ja ( skóra mieszana, normalna ) czułam ten tłusty film na twarzy, a już nie mówiąc o tym, że się po prostu niemiłosiernie błyszczałam.
- Co do makijażu to żaden z moich podkładów się nie wałkował, ale niestety puder był koniecznością. I to po kilku godzinach wołał o poprawki. Jest to na pewno winą tego kremu.
- Jest mega wydajny. Dosłownie ilość ziarnka grochu ( i to takiego mniejszego ) wystarczała na pokrycie całej twarzy.
- Jeśli chodzi o działanie przeciwsłoneczne to jest ono oczywiste. Gdybym tylko na to liczyła to na pewno kupiłabym krem ponownie, ale! Jak pisałam w pierwszym punkcie wymagam troszkę więcej. Chociażby tego, żeby nie natłuszczał twarzy.
To tyle na dzisiaj. Ja widać nadal bawię się wyglądem bloga jeśli macie jakieś zarzuty to z chęcią poczytam.
Pozdrawiam i do usłyszenia!
Podoba mi się teraz Twój blog!:)
OdpowiedzUsuńZ Iwostinu jeszcze nic nie testowałam, ale i tak chyba nie kupowałabym kremu +50, za wysoki factor jak dla mnie ;)
Ja tylko 50 ze względu na przebarwienia ;)
Usuń