- żółtko z jajka kurzego
- 3 krople olejku rycynowego
- 3 łyżeczki nafty kosmetycznej
- łyżeczka miodu
- sok z polówki cytryny(dla blondynki) lub kilka kropelek soku z cytryny(dla ciemnowłosych)
- krople różnych olei typu olejek kokosowy czy oliwa z oliwek itp
To są składniki które mieszam (miksuję) ze sobą w zależności od tego co aktualnie w domu posiadam. Czasem jest to samo jajko z olejkiem rycynowym, a czasem cała mieszanka. Mam włosy do pasa, więc te porcje, które tu podałam mnożę razy trzy!
Rady dotyczące maseczki:
- Przede wszystkim maseczkę należy nakładać przed myciem włosów. Ile czasu przed? Ile go tak na prawdę macie. Na przepisach mogą wam podać 10 minut-15minut, ale prawda jest taka, że żaden z dodanych składników nie zaszkodzi wam jak będziecie go trzymały 3 godziny.
- Uwaga na białko. Do maseczki ma być dodane samo żółtko inaczej będzie dramat ;)
- Należy rozczesać włosy przed nałożeniem maseczki i w trakcie nakładania starać się ich nie plątać (jest to dość ważna sprawa przy długich włosach takich jak moje, jeśli ktoś nie zadba o delikatność zabiegu po prostu powyrywa sobie dużo włosów i wyjdzie to na większą szkodę niż radość)
- Włosy można umieścić w ciepłym miejscu ( czy to czepek basenowy materiałowy, czy też zwykła reklamówka z czapką ) otwieramy wtedy łuski włosa przez co odżywka lepiej się wchłania
- Najlepiej zapewnić sobie kurację na przykład przez dwa miesiące raz w tygodniu nakładać sobie dowolnie skombinowany przez siebie zestaw i czekać na rezultaty!
- Powoli zmywamy! Jest to oleista maseczka więc konieczne będzie zmycie co najmniej dwukrotne. Jak to zrobić aby sobie nie naszkodzić? Bierzemy szampon i wcieramy go w samą skórę głowy(ja do tego używam szamponu pokrzywowego, który kosztuje w polo market 3zł za 1 litr) zmywam to. Jeśli nie powstała żadna pianka czynność powtarzam. Tutaj już powinna nam powstać lekka pianka, całych włosów nią nie umyjemy, ale coś już jest. Ważne! Aby delikatnie masować skórę głowy, aby nie rwać sobie włosów! Spłukuję to. Teraz biorę lepszy szampon. U mnie jest to zazwyczaj jakiś nawilżający, ponieważ pokrzywa u mnie powoduje przesuszenie i łuszczenie skóry i myję głowę. Powinna się wytworzyć taka piana, która teraz wystarczy na umycie reszty włosów. Potem standardowo moja odżyweczka na włosy i to koniec.
ja stosowałam z jajka i oleju rycynowego, ale u mnie szału nie zrobiła
OdpowiedzUsuń:P
nafta , jaja i olejek jest najlepszy i żadna odżywka ze sklepu nie jest równa! Aamen.
OdpowiedzUsuńzapraszam na www.kocykinesowej.blogspot.com ;)
*I.
znam ta maseczkę i stosuję :))
OdpowiedzUsuńP.S. Nie wiedziałam że w Inglocie można kupić takie końcówki - dzięki za info :))
Ano można można ;) I to groszowe sprawy są, a z tego co widzę to identyczny kształt.
OdpowiedzUsuńciekawe, nie znałam tej maseczki :)
OdpowiedzUsuńBrzydzę się takich maseczek domowej roboty :D
OdpowiedzUsuńMama kiedyś mi robiła z jajka i pokrzywy (zbierała gołymi łapkami żeby dziecku włosy polepszyć :O) ale jaki tego wynik był to nie mam pojecia. Ja za to kiedyś wyczytałam o maseczce z banana. No to dawaj i robie. To był banan i jogurt no i co sie okazało, Banan miał być zmielony a ja dałam takim rozciamkany widelcem i nie mogłam bo później wygrzebać z włosów przez dobre dwa dni..
OdpowiedzUsuńHahaha dobre! Też pamietam, że kiedyś nie mogłam czegoś zmyć, ale już nie pamiętam co to było. Martuś ja również, ale czasem to jest potrzebne. Różne mam domowe sposoby na polepszenie kondycji włosów. Nigdy tylko nie wytrzymałam picia drożdży ;)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak sprawdzona maseczka domowej roboty :)
OdpowiedzUsuńMyślę nad zakupem olejku tamanu - miałaś go może ?? Słyszałam o nim dużo dobrych opinii.
OdpowiedzUsuńO ciekawe ciekawe, szkoda, ze pierwszy raz o tym słyszę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Majorka
koniecznie muszę spróbować :)) bo niestety mam bardzo zniszczone włosy :((
OdpowiedzUsuńNie uzywam, ale wypróbuję! W koncu z olejkiem rycynowym- a on jest cudotworca ;)
OdpowiedzUsuń