Grudzień był dla mnie dość ciężkim miesiącem jeśli chodzi o ilość godzin spędzonych w pracy, ale! Przełożyło się to oczywiście na wypłatę :D Jak pewnie część z was zauważyła ostatnio zaczęłam mocniej interesować się makijażem zawodowym ( chciałabym kiedyś móc się nazywać wizażystką ). Malowałam moje przyjaciółki i na każdej z nich zauważyłam jak ważna jest jakość cieni. Niestety cienie drogeryjne, które dają na moich oczach fenomenalny efekt, dzięki odpowiedniemu ich nałożeniu ,na oczach moich modelek znikają - powód ? Nie mam takiego wyczucia na oczach Asi i Elizy jak na moich. Boję się, żeby za mocno nie wklepywać itp. Ponadto malowanie siebie a malowanie innych to niebo a ziemia! Pracę znacznie ułatwiają mocno napigmentowane cienie bądź bazy podbijające pigment, kamuflujące kolor naturalny powieki ( w szczególności te nieszczęsne żyłki :) Łącząc te dwa powody ( dodatkowa kasa + malowanie do sesji ) postanowiłam zainwestować w porządne cienie oraz bazy do nich. W tym poście przedstawiam wam moją kolekcję 19 cieni z Inglota, w których już jestem zakochana!!!!
Paletę cieni zakupiłam w outlecie Inglota w Piasecznie i kosztowała mnie naprawdę grosze ! Niestety wyrzuciłam rachunki i nie pamiętam ile to było dokładnie, ale coś między 20 zł a 30 zł .
Część cieni okrągłych zakupiłam również w Piasecznie za 7 zł ( o ile się nie mylę 7zł 10gr ). Normalna cena cienia okrągłego to 10 zł ( niestety chyba Inglot rezygnuje powoli z tych cieni ) .
Wkład prostokątny kosztuje 13 zł ( outlet ok. 10zł ). Oczywiście zaznaczam, że są jeszcze cienie Rainbow, których koszt to 15 zł .
OK teraz mogę wam pokazać jak te cienie wyglądają na skórze, praktycznie bez bazy. Posmarowałam rękę bazą z Bell ( ale praktycznie cała zrolowała mi się na palcu ..... ) .
Na pierwszy ogień idą cienie w postaci prostokątnych wkładów. Od lewej strony zaczynając :
- 456 - cień beżowy zawierający przepiękne złote drobinki, które są delikatnie widoczne na oczach - właściwie powiedziałabym, że sprawiają, że makijaż jest naturalniejszy - bardziej trójwymiarowy.
- 154 - przepiękna perła w beżowym odcieniu. Na oku daje "mokry" efekt - nie jest to rodzaj bazarowej perły, o nie . Pasuje do tego cienia słowo glow.
- 608 - ten kolor określiłabym jako karmel. Taki kolor powinna mieć dobrze przygotowana pasta cukrowa :) Zawiera również drobinki w odcieniu złoto miedzianym.
- 607 - to cień z nowej kolekcji, który określiłabym jako miedziano rdzawy. Daje wykończenie trochę perłowe, a trochę drobinkowe.
- 457 - znów mamy ciekawy cień. Zimny kolor ciemnego brązu w połączeniu z ciepłym złotem drobinek .
- 470 - idealnie ślubny kolor. Nie spłaszcza makijażu , ale dobrze też wygląda na zdjęciach.
- 117 - jedyny mocniejszy kolor w tym zestawieniu. Jak tylko zobaczyłam go na stoisku Inglota zakochałam się. Jest kolor kameleon turkusowo zielony. Wydaje mi się, że bazą jest turkus a drobinki są koloru zielonego. Po roztarciu go na dłoni po prostu oniemiałam : D
Teraz przejdziemy do omówienia cieni, które posiadam w formie okrągłej. Swoją drogą trochę mi się nie podoba ta polityka większych cieni. Oczywiście nie chodzi tu o cenę, bo rzeczywiście cienie prostokątne są większe a co za tym idzie wydajniejsze, ale po co ? Miałam cień, który mi starczał na 2 lata - teraz mam cień, który starczy mi na 3-4 lata (?)
Od lewej :
- 418 - na zdjęciu jest odrobinę rozmazany, niestety .... Jest to odcień o wykończeniu perłowym , znów mam tu na myśli bardziej efekt tafli niż bazarowy błysk. Niesamowicie napigmentowany - gdyby w Inglocie nadawali nazwy cieniom to ten musiałby się nazywać iglasty las. Dosłownie taki kolor mają miliony igieł na pięknej, zdrowej sośnie :D (Ależ mam dziś dryg do opisywania)
- 74 - tego cienia chyba nie muszę przedstawiać. To jest mój ukochany cień, gdyż był on motywem przewodnim mojego makijażu ślubnego. Kocham go za na prawdę cudowny efekt bordo. Nie ma nic lepszego...
- 441 - ten cień to mieszanka różowej lili bzu i wrzosu :)
- 100 - czerwień - to jest z pewnością wkład , który poda nam sprzedawca, gdy poprosimy o czerwony. Wykończenie drobinkowe, ale matowe.
- 84 - tutaj mamy do czynienia z pomarańczą, ale taką dojrzałą. Daje efekt matowy drobinkowy.
- 59 - może na zdjęciu nie za bardzo go widać, ale jest to piękna limonka. Temu cieniowi nadałabym nazwę Mohito. Wykończenie znów DS.
- 60 -soczysty, słoneczny żółty kolor to z pewnością ten numerek. Bardzo fajne jest to, że jest na prawdę cudownie napigmentowany i bardzo łatwo mi się z nim pracuje. Wykończenie DS.
Od lewej ( wyłączając żółty ) :
- 347 - ten kolor to róż pastelowy . Kompletnie matowy, a na powiece widać jak dobrze jest napigmentowany.
- 352 - w odróżnieniu od poprzednika ten cień nazwałabym pudrowym różem. Na oku jest to cień cielisty z delikatnym różowym zabarwieniem.
- 350 - piękny idealny matowy beż w kolorze pewnie większości powiek w Polsce.
- 345 - miętka i do tego pastelowa - istnieje coś lepszego : D? Nie dość, że ja lubię pastele to jeszcze moim ulubionym kolorem jest właśnie mięta.
- 318 - na sam koniec zupełnie zwykły biały matowy cień. Niby nic, ale warto mieć taki kolor chociażby to mieszania go z innymi.
ale cudowne kolory ;)
OdpowiedzUsuńKompletnie się od jakości tych cieni uzależniłam ;)
UsuńKocham, ubóstwiam te cienie! W niedługim czasie tez pokażę swoją kolekcję, mogłabym mieć każdy odcień i będę do tego dążyć :D
OdpowiedzUsuńJa tak samo!!!
Usuńśliczne cienie, w oko wpadła mi limonka, mam numer 60, ale na limonkę się skuszę następnym razem ;)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu wyszły trochę podobnie, ale w rzeczywistości żółty to żółty, a limonka to prawdziwa limonka.
UsuńCienie z Inglota są rewelacyjne,uwielbiam przede wszystkim za szeroką gamę kolorystyczną :)
OdpowiedzUsuńDla mnie i tak mało :) Powinno być więcej takich o wykończeniach ala kameleon. Niby żółty, ale mieni się na pomarańczowo itp
UsuńJakie kolorki! Super kompozycje można z ich użyciem wykonać ;)
OdpowiedzUsuńJuż kilka na sobie wykonałam i rzeczywiście dwa cienie wystarczą i już jest coś wyjątkowego
UsuńNo piękna kolekcja, ja mam tylko ich jeden cień, ale planuje dokupić jeszcze kilka:)
OdpowiedzUsuńU mnie też się zaczęło od jednego :)
UsuńSuper cienie! :) Pau
OdpowiedzUsuńTy musisz sobie tą paletkę kupić!
UsuńŚliczne kolorki !
OdpowiedzUsuńhttp://rozowyswiatmarthe.blogspot.com
:)
UsuńTen turkus jest cudny, tylko drobinek za bardzo nie dojrzałam:) Ale wierzę, że są
OdpowiedzUsuńniezieeemskie kolory!
OdpowiedzUsuńpo prostu genialne :)
kurcze a które numerki kupiłaś w piasecznie bo moze bym się po nie przejechała;)?
OdpowiedzUsuńWiesz co nie jestem pewna wszystkich, ale chyba to będą 470 , 418, 441, 84 i 60. Ogólnie w Piasecznie jest mniejszy wybór wszystkiego, ale zawsze coś można znaleźć, bo jeśli nie kółeczka to kwadraty. A za taką cenę to uważam na prawdę luks!
UsuńAle piękne kolory wybrałaś ♥
OdpowiedzUsuńA już szczególnie ten turkusowy :)
Cudowne kolorki, jak zawsze najbardziej podobają mi się te niebieskie :P
OdpowiedzUsuńŚiwetne kolorki :)
OdpowiedzUsuńhttp://veneaa.blogspot.com/
Śliczne te kolorki :)
OdpowiedzUsuńwooow! piekne odcienie! i rewelacyjna pigmentacja z tego co widzę :)
OdpowiedzUsuńmiałam swego czasu chętkę na spróbowanie Inglotków, ale mam ogrom cieni MAC i je najbardziej kocham, więc stwierdziłam, że wkręcanie się w kolejną nie jest mi potrzebne :P
Ładne kolorki i bardzo fajna jest ta paleta.
OdpowiedzUsuńP.S. Zdjęcia robiłam na bezrękawniku uszytym z futra. To nie jest sierść kota.
Ciężka praca popłaca - mawiają. Co do makijażystki, moja dobra znajoma jest i nazywa sie profesjonalistką. Skończyła studia nawet w tym kierunku, ale jest naprawdę świetna. Życzę Ci tego samego. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń